piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 23 :-)

* miesiąc później *
Jestem już w 4 miesiącu ciąży. Mój brzuch trochę urósł, więc już każdy może się domyśleć tego, że za niedługo na świat przyjdzie nowa istota. Jack próbował się z nami kontaktować, nachodził nas, ale jakoś zawsze udawało nam się go spławić. Już od tygodnia go nie widzieliśmy. Mieliśmy nadzieje, że w końcu da wam spokój.
Siedzę w domu przed telewizorem na kanapie razem z Harry'm, który dzisiaj ma wolne. Jestem do niego mocno przytulona. Już prawie mi się usypiało, kiedy usłyszałam swój telefon. Wydał krótki dźwięk informując o tym, że przyszła wiadomość. Wstałam niechętnie i podeszłam do stolika, na którym leżała moja komórka. Pociągnęłam palcem po ekranie odblokowując go. Wiadomość była od kogoś nieznanego.
'' Spotkajmy się dziś o 17 w parku, obok twojego domu.
   To ważne, nie lekceważ tego. ''
Wystraszyłam się trochę. Nie wiedziałam co zrobić.
Może ktoś robi sobie ze mnie żarty.. -myślałam.
Włożyłam telefon do kieszeni w spodniach i poszłam z powrotem do Harry'ego.
Popatrzyłam za zegar. Była 14. Miałam jeszcze czas na zastanowienie się, czy aby na pewno tam iść.
-Kto napisał? -zapytał Harry, kiedy usiadłam obok niego.
-Nie ważne.
-No powiedz.
-Jesteś strasznie ciekawski.
-Diana.
-No czego ?
-Powiedz.
-Nie.
Wstałam i zobaczyłam, że Harry wstaje za mną. Zaczęłam biegać, a on zaczął mnie gonić.
Wbiegłam do kuchni, gdzie znajdował się duży stół. Stałam po jednej stronie, a Harry po drugiej. Zaczęliśmy biegać w kółko. Potem uciekałam na górę do sypialni, ale gdy do niej wleciałaś, zorientowałaś się, że teraz na pewno stąd nie uciekniesz. Harry wszedł za mną.
-Nie chce mi się już. -zaśmiał się i mocno mnie przytulił.
-Czego Ci się nie chce ? -droczyłam się z nim, mimo, że wiedziałam o co chodzi.
-Nie chce mi się Cię gonić.
-Przecież wiem. - pocałowałam go w policzek.
-Powiesz mi ?
-Ale co ?
-Od kogo ten SMS.
-Od Samanthy.
-Co chciała  ?
-Harry.
-Odpowiedz.
-Spotkać się.
-Dobra.

Po długim namyśle postanowiłam pójść na to '' spotkanie.'' Nie wiedziałam co mnie czeka, ale zawsze warto spróbować.
Do parku miałam 10 minut, dlatego o 16.45 zaczęłam się powoli zbierać.
Nie chciałam brać torebki. Nic ze sobą nie wzięłam prócz pieniędzy i telefonu. Kiedy się ciepło ubrałam i miałam wychodzić, Harry mnie zatrzymał.
-Powiedz prawdę.
-Harry, o co Ci znowu chodzi ?
-Nie idziesz spotkać się z Samanthą.
-Skąd to wiesz ?
-Dzwoniłem do Samanthy. Dokąd wiedziesz ?
-Szpiegujesz mnie ?
-Odpowiedz.
-Powiem jak wrócę.
Otworzyłaś drzwi i wyszłaś.
Doszłaś do parku i zobaczyłam.. Jack'a? 
Gdy mnie zobaczył podszedł do mnie i pocałował w rękę, którą szybko wyrwałam.
-Czego ode mnie chcesz  ?
-Diana, musisz mi pomóc.
-Ja.. Tobie ? Nie ma mowy.
Chciałam się odwrócić i wrócić do domu, ale Jack mocno złapał mnie za rękę.
-Proszę. -powiedział szeptem. -Chodźmy do mnie. Naprawdę potrzebuje twojej pomocy.
-Nie.
-Błagam.. -miał łzy w oczach.
-Dobra..
Nie wiedziałam dlaczego to powiedziałam. Dlaczego się w ogóle na to zgodziłam.
Szliśmy jakieś 15 minut, kiedy doszliśmy do kamienicy.
Weszliśmy na pierwsze piętro i Jack otworzył drzwi wpuszczając mnie jako pierwszą.
Usiadłam na kanapie, a on obok Ciebie.
-Chcesz coś do picia ?
-Mów o co chodzi.
-Nie jestem taki za jakiego mnie wszyscy mają.
-Co ?
-Nie jestem zły. Ja potrafię i chce się zmienić.
-I co mnie to ob.. -nie dokończyłam, bo wszedł mi w słowo.
-Diana, pomóż mi proszę. -powiedział błagalnym tonem. -Pomóż mi się zmienić na takiego człowieka, żebym mógł założyć rodzinę. Żeby mnie ktoś pokochał. Proszę.
Nie miałam sumienia odmówić.
-Dobrze.
Mocno mnie on przytulił, a zaraz pocałował w usta. Próbowałam się wyrywać, ale był za silny. Kiedy w końcu przestał szybko wstałam.
-Co to kurwa miało być ?
-Wybacz mi. Poczekaj tu chwile.
Wziął coś ze stołu. Po 5 min. przyszedł z laptopem i chytrym uśmiechem.
Włączył jakiś filmik.. To on i ja. Jak się całowaliśmy. Siedzieliśmy tak, że to wyszło, jakbym to ja pocałowała go pierwsza.
-Co to kurwa jest?
-Albo dajesz 2 tysiące, albo Harry zobaczy ten filmik.
-Przecież..
-Co wolisz ?
-Nie mam portfela. Nie mogę iść do domu, bo Harry będzie coś podejrzewał. -miałam łzy w oczach. Oszukał mnie w taki okrutny sposób.
-Nie obchodzi mnie to. -był taki zimny.
Wyciągnęłam z kieszeni pieniądze jakie wcześniej schowałaś.
-Mam tylko tyle.. -podałam mu pieniądze.
-500 zł ? Popierdoliło Cię.. 
-Nie mam więcej. -krzyknęłam i wstałam.
-No dobra. Resztę odbiorę sobie w naturze..
Przepraszam że tak długo czekaliście na ten rozdział ,ale zrozumcie że mam też inne 
obowiązki. 20 komentarzy i 24 rozdział. 

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 22 :-)

Nic nie odpowiedział, tylko dalej próbował się do mnie dobierać.
-Kurwa, Harry. Zostaw mnie.
Uderzył mnie w twarz.
-Nie. Masz mnie słuchać. Zrobisz to co będę chciał.
-Zostaw ją. -usłyszałam czyiś głos. Kiedy ją ujrzałam w świetle, zamarłam. Zobaczyłaś Harry'ego. Swojego Harry'ego.
Podbiegł on do tego drugiego Harryego, złapał za koszule i już miał uderzyć kiedy zatrzymał się, jakby nagle ktoś dał pałze. Stał on tak dalej, a drugi Harry chytrze się uśmiechał.
Co jest kurwa? -pomyślałaś i patrzyłaś na nich zdezorientowana.
-Jack.. -odezwał się mój Harry.
-Harry. -odpowiedział Jack.
Harry go puścił i złapał mnie za rękę przyciągając do siebie i mocno przytulając. Zaczął się cofać i iść ze mną w przeciwną stronę.
-Jeszcze się spotkamy. -usłyszeliśmy głos Jack'a.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy doszliśmy do domu, Harry poszedł zadzwonić, a ja w tym czasie rozebrałam się z niepotrzebnych ciuchów i rozpakowałam swoje zakupy. Po jakiś 10 minutach przyszedł do mnie Harry i mocno mnie przytulił, ale odsunęłam się od niego.
-Harry, kto to był?
-Nikt ważny.
-Nikt ważny ? Jasna cholera, Harry co ty wygadujesz. Nie dość, że jesteście prawie tacy sami, to on chciał mi coś zrobić. On się podawał za Ciebie. I ty mi mówisz, że to nikt ważny ? -krzyczałam na niego.
-Kochanie uspokój się..
-Sam się kurwa uspokój. Pytam po raz ostatni kto to był?
-To był mój brat ,brat bliźniak. 
-Nic mi nie mówiłeś, że masz brata.
-Tak, bo..on dla mnie nie istnieje. Dla naszej całej rodziny. Siedział w więzieniu przez około 15 lat.
-Za co?
-Za morderstwo. -powiedział cicho i usiadł na łóżku chowając twarz w dłoniach.
Usiadłam obok niego i objęłam go mocno.
-Za morderstwo?
-Tak. Zabił..-jego głos się załamał. -Zabił swoją żonę po czym swoje dziecko.
-Co? -zapytałam zdziwiona. 
-Ale kochanie, ja nie jestem taki jak on. Uwierz mi..
-Cii... Kochanie, ja wiem.
Przytuliłam się do niego mocno.
-Kocham Cię. -powiedziałam.
-Ja Ciebie też. -pocałował mnie.
* następny dzień *
Obudziło nas głośne walenie do drzwi. Spojrzeliśmy na zegarek. 7:20
-Śpij kochanie. Ja pójdę. -powiedział Harry.
Pocałował mnie w policzek i wstał.
Usłyszałam jak otwiera drzwi i się z kimś kłóci. Szybko wstałam z łóżka, ubrałam szlafrok i zeszłam do Harry'ego. Zobaczyłam tam mojego narzeczonego i Jack'a. 
Jack jak tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Przez to co się dowiedziałam od Harry'ego, bałam się go. 
-Wynoś się stąd. -warknął na niego Harry.
-Bo?
-Jack. Idź stąd. -wtrąciłaś się w ich rozmowę.
-Oczywiście piękna. Wszystko, czego chcesz. -znów się uśmiechnął. -Do zobaczenia Harry. Podszedł do mnie i pocałował mnie w dłoń, po czym odszedł.
Zamknęłam drzwi.
-Czy on się nigdy nie odczepi? -spytałam Harry'ego.
-Odczepi.
-Skąd możesz to wiedzieć ?
-Zaufaj mi. -uśmiechnął się lekko. W tej chwili jego telefon wydał krótki dźwięk. Otrzymał SMS'a. Wziął go do ręki i zaczął czytać uważnie swojego SMS'a od nieznanego numeru. Pisało w nim ;
''Nie martw się braciszku. Twoja narzeczona będzie jeszcze moja.
   Z czasem się przekonasz kto jest lepszy. Buziaczki ,Jack."
-Od kogo to? -spytałam.
-Od nikogo. Jakaś reklama. -skasował szybko tego SMS-a i odłożył telefon na półkę. -Chodź coś zjeść. - pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni.

Byle jaki ten rozdział. 
BRAK WENY ,PRZEPRASZAM. 
15 komentarzy i 23 rozdział. *Nie wiem kiedy dodam* Jutro jadę do kina ,więc tylko dla tego mogłam dzisiaj wejść na kompa. ;-; 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 21 :-)

-H-Harry, gdzie samochód? -spytałam wystraszona.
-Spokojnie kochanie. Jest w garażu.-zaśmiał się.
-Już myślałam, że go ktoś ukradł..
-Oj Bella.. -pocałował mnie w usta.

 * miesiąc później *
Jestem już po jednej wizycie u ginekologa. Z dzieckiem jest wszystko w porządku, dobrze się rozwija i to mnie najbardziej cieszy. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio mam wrażenie, że ktoś mnie i Harry'ego obserwuje. Gdzie tylko byliśmy czułam na sobie wzrok kogoś innego. Kogoś kto chce nam coś zrobić. Oczywiście powiedziałam o tym Harry'emu, ale ten to zbagatelizował. Powiedział ,że jestem przewrażliwiona i lepiej, żebym tak nie myślała i niepotrzebnie się denerwowała. Posłuchałam go, mimo tego, że nadal miałam lekkie wątpliwości. 
-Harry, wychodzę. -zadarłam się do swojego ukochanego z korytarza.
-Co? Gdzie? -podszedł do mnie.
-Do jakiegoś sklepu. Musze zacząć kupować większe ciuchy. -zaśmiałam się.
-No dobrze. A gdzie dokładnie idziesz?
-Do tego sklepu koło szkoły. Wiesz gdzie, prawda?
-Dobra, to za niedługo tam do Ciebie przyjdę.
-Harry, po co?
-Po to. Zmykaj.
Wyszłam wściekła z domu. Harry jest nad opiekuńczy . Nie mogę nigdzie wyjść sama. Ruszyłam w stronę sklepu. Śnieg już schodził, ale mimo to, nadal było zimno. Weszłam do sklepu i jak to dziewczyna, wyszłam z niego po około półtorej godziny. Na dworze było już ciemno. Zadzwonił do mnie Harry. Powiedział żebym zaczekała na niego koło sklepu,bo zaraz po mnie przyjdzie żebym nie musiała sama wracać. Akurat tam stałam. Było ciemno. Po około 5 minutach zauważyłam jakąś postać. Wystraszyłam się. Podeszła do mnie.. Zobaczyłam.. Harry'ego ?
-Cześć kochanie. -powiedział.
Miał taki.. Trochę inny głos. Z większą chrypą. On był cały inny. 
-H-H-Harry, to ty?
-Tak, a kto ma być inny? -zaśmiał się.. to nie był ten śmiech który tak bardzo kochałam.
-Gdzie są twoje tatuaże? Kolczyki? Coś ty ze sobą zrobił?

-Tatuaże zakryłem specjalnymi środkami, a kolczyki zdjąłem. To nie jest takie trudne. -ponownie się zaśmiał.
-Wolałam tamtego Harry'ego.
-Nie marudź. Kochanie, mam na Ciebie ochotę.-uśmiechnął się.
-Trudno.
Wpił się w moje usta. Zaczął wkładać ręce pod moją koszulkę.
-Harry. -odepchnęłam go.
-No co?
-Nie pamiętasz co mi obiecałeś? Że do końca ciąży nie będziemy tego robić.
-Ciąży?
-Nie pamiętasz, że jestem w ciąży?
Nic nie odpowiedział, tylko dalej próbował się do mnie dobierać.
-Kurwa, Harry. Zostaw mnie.
Uderzył mnie w twarz.
-Nie. Masz mnie słuchać. Zrobisz to co będę chciał.
-Zostaw ją. -usłyszałam czyjś głos.
TADA <3
10 komentarzy i 22 rozdział <3 Ostrzegam że może mnie nie być prawdopodobnie do Piątku ,bo mam dużo zaległości ze szkoły. Poza tym mam jeszcze dodatkowe zajęcia po szkole. ;-;

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 20 :-)

 W pewnym momencie usłyszałam zamykające się drzwi wejściowe i dobijanie się do mnie Samanthy.
-Diana, Harry przyszedł.
Testy szybko schowałam do tylnej kieszeni w swoich spodni i zakryłam je koszulką. Wyszłam.
-I co? -spytała cicho.
-Później Ci powiem.
Zeszłyśmy na dół, gdzie od razu przywitał nas piękny uśmiech Harry'ego.
-Cześć kochanie. -podszedł do mnie i pocałował. -Cześć Samantha. -przytulił ją.
-Hej. -powiedziałyśmy równo.
Popatrzył na nas dziwnie, po czym wzruszył tylko ramionami i udał się do kuchni.
-Idź do sypialni, zaraz tam do Ciebie przyjdę.. -powiedziałam jej na ucho.
Udałam się za swoim narzeczonym.
-Jest coś na obiad? Jestem strasznie głodny. -zaśmiał się.
-Tak. W piekarniku jest kurczak. Poczekaj, odgrzeje Ci.
Już miałam podchodzić do kuchenki, kiedy złapał mnie za rękę.
-Nie. Sam to zrobię.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale. Nie będę się Tobą wysługiwał.
-Przecież to ja chce Ci to odgrzać.
-Nie. Idź do Samanthy.
-No dobra. -pocałowałam go w policzek.
Kiedy już byłam na schodach usłyszałam głos Harry'ego.
-Diana.
-Tak? -odwróciłam się do niego.
-Co masz z tyłu?
-Emm.. Te, no.. Takie patyczki dla Samanthy.
-Jakie patyczki? -popatrzył się na mnie, jak na jakąś idiotkę.
-No takie.. Nie ważne. -odwróciłam się i pobiegłam szybko na górę. Weszłam do sypialni, w której czekała na mnie moja przyjaciółka. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do łóżka na którym siedziała.
-Mało brakowało, a by się dowiedział że robiłam test ciążowy. -powiedziałam.
-Jaki wynik?
Wyciągnęłam testy z kieszeni i popatrzyłam na nie. Oczy zalały mi się łzami.
-I co?
Wstałam z łóżka, zostawiając na nim testy. Samantha wzięła je go ręki i popatrzyła.
-Pozytywny. -zadarła się. -Wynik wyszedł pozytywny.
-Kurwa, zamknij mordę. -wrzasnęłam na nią.
-Będę ciocią..będę ciocią! -powiedziała już ciszej. -A ty mamusią.. To wspaniale. -przytuliła mnie.
-Boje się.
-Diana. Wiem ,że jest Ci trudno. Ale pomyśl. Będziesz mamą. Będziesz miała takiego małego bobasa.. - zaśmiałam się na jej słowa. -Teraz musisz iść tylko do ginekologa, żeby to potwierdzić.
-Masz racje. Musze się zapisać na wizytę.
-I?
-I co? -zapytałam ze zdziwieniem.
-Nie zapomnij, że musisz o wszystkim powiedzieć Harry'emu.
-Wiem. -powiedziałaś szeptem.
-To ja już lepiej pójdę, a wy pogadajcie. -powiedziała.
-Co? Nie idź jeszcze.
-Idę, idę. - pocałowała mnie w policzek.
Zeszłyśmy na dół. Samantha się ubrała i wyszła. Harry siedział na kanapie przed telewizorem. Strasznie się bałam.
A co jak on mnie zostawi? Może już mnie nie będzie chciał?- takie miałam myśli, ale zaraz je odganiałam. Poszłam do salonu i usiadłam obok niego na kanapie.
-Zjadłeś?
-Mhm.
-Tak? To dobrze.. -zaczęłam bawić się swoimi palcami.
-Chcesz mi coś powiedzieć?
-Nie.. -odpowiedziałam szybko.
-Czyżby?
-Tak. Nie. No dobra..tak. -przełknęłam ślinę.
-Więc? Coś się stało?
-Tak jakby.. Bo ja.. jestem w ciąży.
Popatrzyłam na niego. Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nie rozumiałam o co chodzi.
-Wiem. -powiedział po krótkim czasie.
-Skąd? - wstałam z kanapy, na jakiego słowa.
-Jak chciałem tam do was iść, to przez przypadek usłyszałem..
 Popatrzyłam na niego dziwnie. Nie wierzyłam mu.
-Tak? -zapytałam.
-Yhm, no dobra. Podsłuchiwałem. Nie dawało mi spokoju, co ty  miałaś w tej kieszeni.
-Cham. -zaśmiałam się. Miałam już wyjść z salonu, kiedy poczułam unoszenie do góry. To Harry. Zaczął mną kręcić.
-Haha, debilu, puść mnie. -śmiałam się.
Postawił mnie na podłogę. Pocałował w usta i mocno przytulił.
-Nawet nie wiesz, jak się ciesze. -szepnął mi do ucha. -Będę tatusiem.
-Tak. -odpowiedziałam mu również szeptem.
Oderwał się ode mnie i wyciągnął telefon z kieszeni. Dał na głośnomówiący i zadzwonił do Louisa.
-Halo?
-Louis. Będę ojcem. -zaśmiałam się.
-Serio? To wspaniale. -słyszałam w tle śmiącą się Samanthe.
-Wpadnijcie dzisiaj do nas.
-Jasne. Przyjdziemy o 20.
-Okej. Cześć.
Rozmowa zakończona.
-Musimy jechać na zakupy. -powiedziałam.
-No to chodźmy.
Kiedy wychodziliśmy, zobaczyłam, że naszego samochodu nie ma na podjeździe..
10 komentarzy i 21 rozdział <3

Rozdział 19 :-)

...
Harry, Harry. -wołałam go. On płakał.
-Harry. -zadarłam się.
Dopiero teraz się ocknął.
-Gdzie my jesteśmy ? - zapytał.
-Jak to gdzie..W wannie. Harry co Ci się stało?
-Bo ja.. Zacząłem sobie wyobrażać, co by było gdyby..- nie dokończył, bo mocno mnie przytulił. -Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. Przepraszam za to pytanie, nie powinnam była pytać. -pocałowałam go. -Chodź już wyjdziemy, bo woda zaraz będzie zimna.
-Dobrze.
Wyszliśmy i wytarliśmy się ręcznikami, po czym ubraliśmy się w piżamy.
Kiedy wychodziliśmy złapał mnie mocno za rękę. Poszliśmy do sypialni i położyliśmy się na łóżku.
Leżałam przytulona do swojego narzeczonego około pół godziny.
-Śpisz? -spytał.
-Nie. Nie mogę.
-Poczekaj, zaśpiewam Ci coś.
Zaczął cicho śpiewać. 
I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cause you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say.

When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel the right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this.

If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me
But when you leave it’s gone again.

And then I see you on the street
In his arms I get weak
My body fails, I'm on my knees
Praying..

When he opens his arms and holds you close tonight
It just don't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel the right
Cause I can love you more than this, yeah

I've never had the words to say
But now I’m asking you to stay
For a little while inside my arms
And as you close your eyes tonight
I pray that you will see the light
That's shining from the stars above.

When he opens his arms and hold you close tonight
It just don't feel right
Cause I can love you more than this.

Cause I can love you more than this..

When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this..
Od razu usnęłam.  
Obudziłam się rano , przekręciłam na bok chcąc przytulić się do Harry'ego. Nie czułam go. Otworzyłam oczy, a jego nie było. Wstałam do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Drugi dzień świąt. Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Do sypialni wszedł Harry z tacą w rękach. Podszedł do łóżka i czule mnie pocałował.
-Dzień Dobry księżniczko. Jak się spało?
-Cudownie. -uśmiechnęłam się do niego.
-Przyniosłem Ci śniadanie.

-Dziękuje. -pocałowałam go w usta.
Usiadł obok mnie na łóżku i zaczęłaś się zajadać tym, co przyniósł twój ukochany. Wzięłaś truskawke w zęby i zapytałaś;
-Chcesz kawałek? -uśmiechnęłam się słodko.
Złapał drugi koniec truskawki. Zaczął ją gryźć ,aż doszedł do końca ,do twoich ust w które Cię potem pocałował. 
Po około 20 minutach skończyłam jeść. Położyłam się z powrotem na łóżku i wpatrywałam się w sufit, jakbym miała tam zaraz coś zobaczyć. Na suficie nie zobaczyłam nic, ale nad swoją głową zobaczyłam uśmiechniętą głowę Harry'ego. Zaśmiałam się. Pocałował mnie w usta na co przymknęłam oczy. Zjechał pocałunkami na moją szyje. Odchyliłam ją lekko do tyłu, dzięki czemu miał większy dostęp. Włożył dłonie pod moją koszule. Nie protestowałaś. Chciałam tego.
Dalej wiecie co się stało. ;-)
* 4 tygodnie później *
Od 3 tygodni źle się czuję. Co chwile wymiotuję. Podejrzewam, że to może być ciąża. Bałam się tego. Nie mówiłam tego Harry'emu. Wiedziała o tym tylko Samantha. Namówiła mnie, żebym zrobiła test ciążowy. Poszłyśmy do apteki i kupiłam na wszelki wypadek 2 testy ciążowe. Wróciłyśmy do domu. Harry'ego nie było, ponieważ był w pracy. 
-Samantha, boje się. -powiedziałam, kiedy wchodziłam już do toalety.
-Nie ma czego. Idź.
Weszłam. Najpierw zrobiłam jeden test, ale nie popatrzyłam jaki wyszedł wynik. Potem zrobiłam drugi.. Usiadłam na rogu wanny. Wzięłam kilka głębokich wdechów i sprawdziłam testy. Wskazywały one..
5 komentarzy i 20 rozdział :-) 
Trochę nie wyszedł.. ;-; 

Rozdział 18 :-)

-Ja.. ja. -zaczęłam się jąkać.
Patrzył na mnie. Mogłam zobaczyć w jego oczach.. strach.
-Oczywiście, że tak. -uśmiechnęłam się. Łza spłynęła z mojego policzka. Harry odetchnął z ulgą. Wstał i założył mi pierścionek. Przytuliłam się do niego. Zaraz po tym on wpił się w moje usta. Wszyscy zaczęli bić brawa i nam gratulować.
-Jeszcze coś. -powiedział Louis. Uklęknął przed Samanthą i powiedział. 
-Samantha, kocham Cię.. Wyjdziesz za mnie? -zaśmiał się.
-Boże, Louis, tak. Kocham Cię. -powtórzyła się sytuacja, jak u mnie.
Po 2 godzinach wszyscy goście wyszli. Gdy tylko zamknęłam drzwi, Harry mocno mnie do nich przyparł i pocałował.
-Kocham Cię. - powiedział.
-Ja Ciebie też.
Odeszłam od niego i zaczęłam sprzątać ze stołu. Włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki. Harry w tym czasie był na górze i coś robił.
-Kochanie. -powiedział, kiedy już był w kuchni, obok mnie.
-Hmm.. -mówiąc to zamknęłam oczy, przechyliłam głowę do przodu i zaczęłam masować swój kark. Podszedł on on tyłu, zdjął moje ręce i zaczął mi robić masaż.
-Chodź na górę. -szepnął mi do ucha.
Pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się w kierunku łazienki. Kiedy tam weszliśmy ,zaniemówiłam. Na szafkach były zapalone świeczki, tylko świeczki. Z radia leciała piękna, relaksująca muzyka. W naprawdę ogromnej wannie, w której zmieściło by się ze 4 osoby, była gorąca woda, piana oraz płatki róż.  
-To jest..piękne. -pocałowałam go.
-Ciesze się, że Ci się podoba. -uśmiechnął się.
-A tak w ogóle..skąd wziąłeś róże?
-Jak to skąd? Ze sklepu ,przecież nie z ogrodu kochanie. -uśmiechnął się szeroko. -Wchodzisz do tej wody, czy nie? -zaśmiał się.
-Mhym..
Kiedy już rozebrałam ciuchy i byłam w samej bieliźnie, Harry miał wychodzić z pomieszczenia.
-A ty gdzie? -zapytałam.
-Na dół.
-Nie będziesz ze mną?
-A chcesz? -podniósł jedną brew do góry.
-No chodź.
Zaczął się rozbierać. Kiedy nie mieliśmy już na sobie nic, do wanny najpierw wszedł Harry, a potem ja. Oparłam głowę o jego tors.
DOBRA ,WŁĄCZCIE TO : http://www.youtube.com/watch?v=5anLPw0Efmo - JAK PRZECZYTACIE TĄ KWESTIE, MOŻECIE WYŁĄCZYĆ.  ALE CZYTAJCIE POWOLI ;-;
-Harry..
-Tak?
Łza spłynęła po moim policzku. Starłam ją szybko, żeby Harry nie zauważył, ale niestety zobaczył.
-Ej, kochanie. Co jest?
Usiadłam na przeciwko niego. Podkuliłam swoje kolana i popatrzyłam na niego ze łzami w oczach.
-Diana..
-Co byś zrobił, gdyby mi się coś stało?
-O czym ty mówisz?
-Co byś zrobił, gdybym.. umarła?
-Diana co ty..
-Odpowiedz.
...
Siedzę z Dianą na ławce w parku. Jest piękna, roześmiana, zresztą jak zawsze. Trzymamy się za ręce.
-Pójdziemy do kawiarni ? -spytała. -Pić mi się chce. -zmarszczyła dziwnie nos, na co ja się zaśmiałem.
-Jasne. Chodź. -pociągnąłem ją za rękę.
Szliśmy powoli, rozmawiając, śmiejąc się. Nic się takiego nie działo. Zeszliśmy na pobocze, ponieważ nie było chodnika. Szturchnęła mnie lekko w ramie. Popatrzyłem na nią. Ona popatrzyła się na mnie. Ah ,te jej piękne oczy. Znowu mnie szturchnęła.
-Diana. -zaśmiałem się.
-No co ?
-Co, co ? -drażniłem się z nią.
-Złapiesz mnie ?
-Nie chce mi się Cię gonić.
-Oj, pan Styles wymięka.
-Serio? No to zobaczymy, kto zaraz będzie taki cwany. 
Zacząłem ją gonić. Śmiała się. Samochody przejeżdżały obok nas,ale nic sobie z tego nie robiliśmy. Biegaliśmy dalej. Niedaleko nas, była zamknięta studnia. Wbiegła na nią. Ja wbiegłam za nią. Chciałem ją złapać, kiedy jakieś dziecko pchnęło mnie ,popchnąłem ją. Potknęła się ona o coś metalowego, upadła na jezdnie. Była zdezorientowana. Siedziała i się nie ruszała.
-Wstawaj Diana.. Nie wygłupiaj się.
Nic. Zero reakcji.
-Diana.
Dopiero teraz wstała, ale usiadła z powrotem. Zobaczyłem, że jedzie samochód.
-Diana, do cholery jasnej. Wstawaj.
-Nie mogę, moja noga. 
-Diana, to nie są żarty, wstawaj.
-Nie mogę.
Kiedy chciałem do niej podbiec, zobaczyłem światła auta i pisk opon. Kiedy wszystko ucichło, przerażony spojrzałem na moją ukochaną. Leżała na ziemi. Z jej ust leciała krew, jej ciało miało dziwną pozycje. Na głowie miała przecięcie, a z tyłu głowy lała się krew. Kierowca pojazdu wybiegł z auta i podleciał do niej. Ja stałem jak sparaliżowany. Dopiero po chwili, jakby coś mnie pchnęło. Podbiegłem do niej. Zacząłem szarpać ją za ramiona, a do mężczyzny, krzyczałem, by dzwonił na pogotowie. Nie reagowała na nic. Łzy lały się po moich policzkach. Sprawdziłem jej puls. Nic nie wyczułem.
Po 10 minutach przyjechała karetka. Od razu do niej podbiegli. Policja, która również przyjechała na miejsce odciągała mnie od niej. Ja nie chciałem jej zostawić, nie mogłem. Wyrywałem się im, krzyczałem. Oni wygrali. Trzymali mnie mocno. Po chwili zobaczyłem, jak podnoszą lekko jej ciało. Myślałem, że ją uratują. Byłem tego pewien. Myliłem się. Oni podnieśli jej ciało i położyli ją na czarny, foliowy worek. Potem go zasunęli i schowali.
-Nie! -krzyknąłem. Nie mogłem nic mówić, przez płacz, strach, złość.
Podszedł do mnie lekarz.
-Przykro mi. -powiedział.
-Nie. -powiedziałem ciszej. -Diana! Nie.. Diana!
Podbiegłem do samochodu. Chciałem wyciągnąć jej ciało, ale nie mogłem. Odsunąłem tylko kawałek i widziałem jej twarz. Rozpłakałem się jeszcze bardziej. Znowu mnie odciągali. 
-Diana, nie rób mi tego! Diana ,ja Cię kocham.. 
Humor do dupy ,to rozdział do dupy. ;-;
5 komentarzy i 19 rozdział. 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 17 :-)

-Teraz?
-Tak.
Wyszedł z pokoju, do kuchni. Zamknął drzwi i wykręcił numer do Louis'a.
-Cześć Harry.
-Louis. To już za miesiąc. Ja się muszę sprężać.
-Spokojnie. Zdążysz ze wszystkim.
-Mam nadzieje.
Rozmawiali tak jeszcze 5 minut. Siedziałam w sypialni. Położyłam się na łóżku. W końcu przyszedł Harry.
-Kochanie.. -powiedział Harry.
-Hmm..
-Mam na Ciebie ochotę. -podszedł do łóżka i zawisnął nade mną całując moją szuję.
-Mmm.. -mruknęłam z zadowolenia. -Nie dzisiaj. 
-No proszę. -włożył ręce pod moją koszulkę.
-Nie. -wstałam z łóżka.
-Jesteś taka..bez serca. -powiedział i zrobił smutną minę.
-Ooo, naprawdę? -zaśmiałam się.
-Mhm. - skrzyżował ręce i spuścił głowę.
-Oj, Harry..
Nic nie odpowiedział. Dalej siedział w tej samej pozycji.
-Ugh.. Nie nabierzesz mnie na to. -powiedziałam. -Idę wziąć prysznic.
Wzięłam potrzebne mi rzeczy i ruszyłam do łazienki. Jak zwykle nie zamknęłam drzwi. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze, po czym zaczęłam kolejno zrzucać z siebie ubrania, a na końcu bieliznę. Weszłam do kabiny, a następnie odkręciłam gorącą wodę, która zaczęła spływać po moim ciele. Najpierw umyłam swoje długie włosy. Potem wzięłam żel pod prysznic o zapachu wanilii. Wtarłam go w swoje ciało i spłukałam. Wyszłam. Otuliłam się puszystym, białym ręcznikiem, a w drugi zawinęłam swoje włosy. Drzwi od łazienki uchyliły się i zobaczyłam w nich Harry'ego.
-Jeszcze tego tu brakuje. -mruknęłam pod nosem.
Wszedł do łazienki i zamknął drzwi.
-Po co tu przyszedłeś?
-Żeby wziąć prysznic, kotku.
Był w samych bokserkach. Ściągnął je i wszedł pod prysznic. Ja w tym czasie odwinęłam swój ręcznik, wytarłam dokładnie ciało, ubrałam bieliznę i luźną koszule nocną. Potem ściągnęłam ręcznik z głowy, uczesałam włosy i wysuszyłam je. Harry w tym czasie wyszedł z pod prysznica. Wziął ręcznik, wytarł się nim i założył czyste bokserki. Włosy tylko kilka razy potarł ręcznikiem. Wziął swoje perfumy i popsikał się nimi. Wyszliśmy w tym samym czasie. Położyliśmy się do łóżka. Harry nadal się nie odzywał. Odwrócił się do mnie tyłem.
-Długo masz zamiar się do mnie jeszcze nie odzywać?
Nic. Cisza.
-Dobra, przepraszam. Po prostu nie miałam ochoty.
Nadal nic.
-Harry. -wrzasnęłam.
-No co? -odwrócił się do mnie.
-Przepraszam.
Popatrzył mi w oczy i mnie pocałował.
-Nic się nie stało. Po prostu jestem zmęczony. Dobranoc kochanie.
-Dobranoc.
Wtuliłam się w niego i usnęłam.

* miesiąc później *
Jesteśmy z Harry'm wolni. Już minęły 3 tygodnie od rozprawy w sądzie. Rick został skazany na 5 lat pozbawienia wolności. Byłam taka szczęśliwa. Dzisiaj jest ten piękny, długo oczekiwany dzień. 24 grudnia. Wigilia. Ja, Harry, Louis, Samantha oraz rodzice Harry'ego i jego siostra siedzieliśmy przy stole i spożywaliśmy posiłki. W tle leciały piękne kolędy. Za oknami widać było przystrojone domy i padający śnieg. Atmosfera była cudowna. Dawno się tak nie czułam. Kiedy skończyliśmy jeść, przyszedł czas na prezenty. Każdy coś dostał. Każdy był zadowolony. Każdy się cieszył. To było niesamowite.
-Mogę prosić o uwagę? -niespodziewanie zapytał Harry.
Każdy popatrzył w jego stronę i nagle zrobiło się jakoś..cicho.
-Dziękuje. W ten piękny, a zarazem niesamowity dzień chciałbym.. Chciałbym o coś prosić tą piękną kobietę, która właśnie przede mną siedzi. -mówiąc to patrzył się na mnie. -Diana, słońce. Nie znamy się bardzo długo. Czasami było gorzej, ale zawsze sobie jakoś z tym radziliśmy. Z każdym dniem zakochuje się w Tobie od nowa..po prostu Cię kocham. Jak wariat. Skradłaś moje serce. -wypuścił powietrze. -Nie będę owijał w bawełnę. -uklęknął na jedno kolano i z kieszeni w garniturze wyjął małe, czerwone pudełeczko. Kiedy je otworzył, ujrzałam piękny pierścionek. -Diano Jones, czy zostaniesz moją żoną? -cały czas patrzył mi się w oczy,nie wiedziałam co powiedzieć. Serce biło mi tak szybko..
-Ja.. 
5 komentarzy i 18 rozdział <3

Rozdział 16 :-)

-Pojedziesz ze mną do studia tatuaży?
-Jasne, że tak. Ale po co?
-Jak to po co? Żeby zrobić tatuaż. -zaśmiał się.
-Kochanie, nie za dużo tych tatuaży? Masz ich..sporo.
-Nie marudź ,Bella. To jedziemy?
-Tak.
Pocałował mnie w usta. Wsiedliśmy do samochodu i po 20 minutach byliśmy już pod studiem. Weszliśmy do środka. Było tam..zwyczajnie. Przy biurku siedziała jakaś kobieta. Właśnie do niej podeszliśmy.
-Dzień dobry, Ellie. -przywitał się z nią Harry.
-Dzień dobry Harry. Jak dawno Cię u nas nie było. -uśmiechnęła się do niego. -Zazwyczaj przychodziłeś sam, a dzisiaj z..? -spytała.
-Dianą. To jest Diana, moja dziewczyna.
-Dzień dobry. -powiedziałam.
-Cześć. -podała mi rękę. -To jak Harry. Pokazać Ci album, czy sam sobie wymyśliłeś wzór ? -zaśmiała się.
-Oczywiście, że sam.
-To idźcie tam na prawo. Powinien być Jack. 
-Dobra, dzięki.
Poszliśmy. Weszliśmy za jakąś zasłonę. Był tam jeden fotel, potem kolejna zasłona i kolejny fotel i chyba z 5 takich przedziałów. Przy fotelu siedział duży, łysy, wytatuowany mężczyzna. Odwrócił głowę w naszą stronę i się uśmiechnął.
-Harry. Cześć. -podał mu rękę.
-Cześć Jack. Kolejny tatuaż przyszedłem zrobić.
-A zmieści Ci się gdzieś ? -zażartował.
-Jasne, że tak. Na prawym ramieniu.
-Dobra. Połóż się
Harry podszedł do fotela i się na nim położył, ściągając wcześniej koszulkę.
-Kochanie, idź usiądź na to krzesło w rogu. -zwrócił się do mnie.
Zrobiłam jak poprosił.
-To co piszemy ?
-"Diana&Harry". -popatrzył się na mnie. Uśmiechnęłam się do niego. Miałam łzy w oczach. To było takie piękne i słodkie.
-Się robi.
Po około półtorej rodziny skończył.
-I jak? -zapytał Jack Harry'ego.
-Super. -odpowiedział. -Kochanie, chodź zobacz.-Podeszłam do niego. To było śliczne. Przez ten czas, który przesiedziałam myślałam długo nad jedną sprawą, aż się zdecydowałam.
-Przepraszam, ja też bym chciała tatuaż.
Harry popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.
-Na pewno, kochanie?
-Tak.
-Dobra, to się połóż. Gdzie chcesz?
-Tutaj, gdzie Harry.
Zdjęłam koszulkę. Położyłam sobie ją na brzuchu.. Mężczyzna popatrzył na mój biust, na co się zaśmiałam.
-Jack. -powiedział poważnie Harry.
-No dobra, już.
Znów się zaśmiałam. Ten zazdrosny Harry. 
-To co robimy?
-"Harry&Diana". -popatrzyłam się na Harry'ego. Uśmiechał się. Wziął krzesło, postawił je koło fotela i złapał mnie za rękę. Po około godzinie wyszliśmy zadowoleni.
-No ,no mam pierwszy tatuaż. -zaśmiałam się.
-Kocham Cię. -przytulił mnie i pocałował.
Po godzinie dojechaliśmy do domu. 
-I pomyśleć, że już za miesiąc święta. -powiedziałam do Harry'ego.
Ten poderwał się.
-Coś się stało?
-Ja muszę zadzwonić. 
5 komentarzy i 17 rozdział <3

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 15 :-)

Zerwaliśmy się równo z łóżka i pobiegliśmy na dół. Zobaczyliśmy wybitą szybę w kuchni. Na podłodze leżała potłuczona szyba i papier, zawinięty w kamień. Harry wziął go do ręki i odwinął papier. Było na nim napisane ;
'' To jeszcze nie koniec. ''
Byłam w szoku. Wystraszyłam się.
-Teraz w środku nocy nikt nie przyjedzie wstawić nowej szyby. Jutro zadzwonię do pana Dawsona. Teraz idź spać, a ja tu posiedzę, żeby nic nie zginęło.
-Chce być z Tobą.
-Powiedziałem, idź spać. -podniósł głos. Był zdenerwowany całą tą sytuacją.
Ruszyłam w stronę schodów. Kiedy już wchodziłam po kolejnych stopniach, zatrzymałam się i odwróciłam.
-Harry. -szepnęłam cicho.
-Tak?
-Co z tą kartką?
-Jutro zaniesiemy ją na policje.
-Mhm.. Harry.
-Proszę?
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Zeszłam do niego i pocałowałam go namiętnie w usta. Potem z powrotem weszłam po schodach do naszej sypialni. Położyłam się na łóżku i usnęłam.
Obudziłam się. Odwróciłam głowę z nadzieją, że koło mnie będzie leżał Harry. Nie było go. Spojrzałam na zegarek była 9:30. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, potem wysuszyłam włosy. Zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam na siebie czystą, białą bieliznę, do tego szare rurki i białą koszulkę z ćwiekami. Zeszłam na dół. Była już 10.00. Szyba w kuchni była zrobiona. W salonie na kanapie spał Harry. Pocałowałam go w policzek i poszłam zrobić śniadanie. Zrobiłam 2 kanapki dla siebie i 3 dla Harry'ego. Podeszłam do niego by go obudzić.
-Kochanie..
-Hmmm.. -przekręcił się na drugi bok.
-Wstawaj. Zrobiłam śniadanie.
-Za chwilkę.
-Harry. Musimy jechać na komisariat.
-Pamiętam. 5 minutek.
-O której poszedłeś spać?
-Około 4 nad ranem usnąłem. Potem o 7 zadzwoniłem po pana Dawsona. Przyjechał, zrobił i o 8.48 się położyłem. -ziewnął.
-Masz 5 minut. -mruknęłam.
-Okej..
Wyszłam z salonu i poszłam do kuchni. Nalałam jeszcze do szklanek soku pomarańczowego. Zaczęłam jeść swoją jedną kanapkę. Gdy ją zjadłam, poszłam znowu do Harry'ego. Lekko nim potrząsnęłam.
-Śpiochu, wstawaj.
-5 minutek.
-Tak samo mówiłeś równo 5 minut i 30 sekund temu. Wstawaj, już.
-Mhm, już.
-Bo pożałujesz.
-Oj tam..
Miałam plan. Był przykryty kocem tylko do pasa, a cały tors był odkryty. Poszłam do kuchni, nalałam do szklanki zimną wodę i  poszłam do niego z powrotem.
-To jak? Wstajesz po dobroci, czy nie?
-Nie. -zaśmiał się.
-Okej.
Całą zawartość wody, jaka znajdowała się w szklance wylałam na jego tors. Zerwał się do pozycji siedzącej. Był w szoku.
-Nie chciałeś po dobroci. -uśmiechnęłam się do niego niewinnie.
-Ty.. -nie dokończył. Zerwał się z kanapy i zaczął mnie gonić po całym domu. Na moje nieszczęście gdy biegłam po schodach potknęłam się i wywróciłam. Szybko przekręciłam się tak, że na jednym stopniu siedziałam, a plecy miałam oparte o drugi. Podbiegł do mnie.
-Mam Cię.
-No tak. -zrobiłam smutną minę. -To co mi zrobisz?
-Kocham Cię. -pocałował mnie w usta.
-Chodź na śniadanie.
Weszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole. Zjadałam swoją drugą kanapkę, a Harry wszystkie swoje. Kiedy już zjedliśmy, Harry poszedł wziąć prysznic. Wszystkie brudne naczynia umyłam ręcznie. Potem poszłam do salonu oglądać telewizje. Po 15 minutach zszedł Harry.
-Możemy jechać. -oznajmił.
Poszłam po potrzebne mi rzeczy. Zamknęłam drzwi od domu na klucz i wsiadłam razem z Harry'm do samochodu. Po jakiś 10 minutach dojechaliśmy na komisariat. Opowiedziałam wszystko co do tej pory zrobił mi Rick. On siedział nadal w celi. Policjant spisał moje zeznania i powiedział, że prawdopodobnie będzie rozprawa sądowa.
-Skontaktuje się z państwem, jak będę wiedział więcej.
-Jeszcze jedno. -dodał Harry.
Wyciągnął on kartkę, jaką ''dostaliśmy''.
-Proszę nam to zostawić. Oddam to do labolatorium. Może będą odciski palców. Jak już mówiłem wcześniej ,jeśli będę coś tylko wiedział na temat rozprawy, lub tej sprawy z kartką, zadzwonię do państwa.
-Dobrze. Dziękujemy. -powiedziałam.
Wyszliśmy. Zimne powietrze uderzyło w moje ciało.
-Kochanie, mam pytanie. -powiedział Harry.
-Jakie?
5 komentarzy i 16 rozdział <3